
„Dywagacje świnki morskiej”
Czy wyobrazić sobie ktoś może,
Że jeszcze nigdy nie byłam nad morzem
I w życiu z bliska a nawet z oddali
Nie oglądałam spienionej fali
A czy ktoś sobie to wyobrazi,
Że nigdy w życiu nie byłam na plaży
Na której można rozłożyć kocyk
I czekać na gwiazdy aż do północy
Zrobić dobrego coś dla przyrody
Wrzucić meduzę z powrotem do wody
Odnaleźć w piasku bursztyn niewielki
Posłuchać szumu prosto z muszelki
Lubię pomarzyć sobie czasami
Lecz swoją drogą, tak między nami
Czy to normalne, czy to być może
By świnka morska nie była nad morzem

„Wąż i stonoga”
Matko Naturo jak to się ssstało?
Głowa i ogon to trochę mało…
Więc pozwól, że ssspytam w przypływie śmiałości
Co cię ssskłoniło do oszczędności?
Czy to brak czasssu, czy dziura w budżecie
Tak uprzykrzyły mi życie na świecie?
Jakiż to powód znalazłaś duży
By nie zaplanować dla mnie odnóży?
Nie chcę się ssskarżyć, nie tędy droga
Lecz krew mnie zalewa, że taka ssstonoga
Miernota taka, gdzie to do węża?!
Iść sssobie może, a ja muszę pełzać

„Domek na plecach”
Jest w życiu moim taka zaleta
Że cały swój domek noszę na plecach
I chociaż owszem, bywa mi ciężko
To z drugiej strony mam wszystko pod ręką
Nie muszę kanapek szykować na drogę
Bo wpadnę do domu i co chcę zjeść mogę.
Potem wędrować dzień, albo dni kilka
A już sam powrót to tylko chwilka
Bez nawigacji, czy zwykłej mapy
Przecież pamiętam drogę do chaty.
Codziennie mieć mogę inne podwórko
Nad wodospadem, w górach, pod chmurką
Tam, gdzie powietrze zawsze jest świeże,
Czyż nie cudowne jest życie w kamperze?
Gdzie bym nie poszedł, mam zamieszkanie
Własne, przytulne i bardzo tanie.
Dlatego zazdroszczą mi łosie i krety
Bo widzą w tym wszystkim same zalety
Lecz jedna wada humor mi psuje
A czasem nawet bardzo mnie złości
Bo chociaż nie wiem jakbym się ścisnął…
Nie ma w tym domu miejsca dla gości.